Ocean niewyjaśnionych słów
Sztorm enigmatycznych emocji
Tyś wielkim Posejdonem mych snów
Wciąż nie chcesz zaprzestać despocji
I pustką napawasz mnie stale
Ubierasz w swą ciszę tkliwości
I nagle znowu wzburzasz fale
Zatapiam się w swej naiwności
Już statek pewności zatonął
Gorliwość rozmyta na wietrze
Choć wizję już mamy zamgloną
Nadzieją dokarmiam się jeszcze
A myśl że sympatie zapłoną
Otula me ciało wraz z dreszczem