▼ • ▼ • ▼

20.07.2014

Ewolucyjnie

Nocne rozmyślanie nad sensem istnienia jest już niemal tradycją po relaksującym weekendzie. Spełniwszy swoje oczekiwania dotyczące zaspokojenia i lekkości duchowej, nadchodzi pora na zadawanie pytań. Jednym z prawdopodobnie najczęstszych jest to dotyczące swojej osoby. Czy zaszły we mnie jakieś zmiany? Czy wciąż jestem tą samą osobą, którą byłam x lat temu? Teorii na ten temat jest co najmniej mnóstwo, jednak zastanawia mnie dość popularne stwierdzenie, że "ludzie się nie zmieniają". Upływ czasu potrafi obrócić wiele spraw do góry nogami, nie mówiąc o sytuacji gdzie zdarza się to kilkakrotnie w jednym aspekcie. Wszystko ulega zmianie, od klimatu, przez cielesność jednostki aż po samo człowieczeństwo. Każda emocja wywołana nagłym zawirowaniem w życiu po pewnym czasie staje się tylko wyblakłym wspomnieniem, miłość potrafi przerodzić się w nienawiść, a każdy nawyk może pójść w niepamięć. Czas nieubłaganie pędzi nie oglądając się za siebie, przynosząc nowości z każdym nowym powiewem wiatru. Obserwując naturę łatwo dostrzec jak z każdą chwilą na świecie zachodzą zmiany. Co nam daje ukrywanie się za barierą przeszłości i nadmierne wmawianie sobie samemu, że z biegiem lat udało nam się zachować tą samą werwę, witalność czy poglądy? Oddanie w pewnych kwestiach nie oznacza blokady na wprowadzanie zmian w innych aspektach życia. Po co stawiać przed sobą mur budowany dawną pewnością zamiast świadomie odebrać upływ czasu i patrzeć na niego pozytywnie?
Dopijam herbatę, nie myślę już.
Oh shit, I'm so high. Again.

13.07.2014

2+2-2

Relacje międzyludzkie to skomplikowana sprawa, porównywalnie do układów równań, jednak jeśli zrozumiesz na czym to polega, z łatwością rozszyfrujesz kolejne wątki. Jest jeden warunek - liczby muszą dobrze spełniać swoją rolę. Jakie byłoby życie gdyby nie pewność, że dwie dwójki dadzą razem cztery? Komplikacje, komplikacje, komplikacje. Niestety są przypadki, że dwójka w którą bardzo wierzysz, okazuje się być na minusie.
Starania jednostronne w relacjach są niemal tak samo bezcelowe jak próba rzucenia na ziemię kanapki masłem do góry. Patrząc jednak na problematykę ludzkich zachowań i emocji, niedorzecznym jest porównywanie tych dwóch przypadków. Co więc zrobić, żeby nie dać za wygraną i nie pozwolić drugiej osobie zmienić nastawienie do relacji? Jakie mamy szanse by odzyskać to co upadło na dno i dobrowolnie zakopuje się coraz bardziej w mule? Choćby nie wiem jak bardzo zależało, jednostronnie nic się z tym nie zrobi, nie mówiąc już o sytuacji, gdy osoba X nie widzi problemu i zawodu jaki sprawia osobie Y. Może pora przestać myśleć tylko o sobie i popatrzeć na swoje zachowanie obiektywnie?
Nie lubię pożegnań. Nie chcę pożegnań. Więc może zróbmy tak, żeby ich uniknąć?
Ale zaraz, ileż można wyciągać rękę?