▼ • ▼ • ▼

5.03.2015

Pełnia

Gdy dusze już wszystkie w snach toną,
obmywam swój umysł z niemocy
Emocje szaleńczo już płoną,
uciekam pod osłonę nocy

Skutek nadzwyczaj brzemienny,
sam sobie doraźnym krytykiem
W mej głowie rytuał niezmienny,
poczęty nieznacznym dotykiem

Powoli lecz wskroś natarczywie,
wciąż pieszcząc me spięte ramiona
Słowami Twoimi się żywię,
świadomość już moja uśpiona

Tak czujnie wpatrujesz się w szyję,
czekając na ten dobry moment
Zębami starannie się wbijesz,
me ruchy już są spowolnione

Dreszcz szczodrze uderza w me ciało,
zadurzam się w twej prowokacji
Ty dalej dotykasz mnie śmiało,
nie kryjesz już swej fascynacji

Szept zmienił się w ton donośniejszy,
oddech przyśpieszył ponętnie
I brzemię to znacznie jest lżejsze,
gdy wargą mnie muskasz namiętnie

Tak szczery, prawdziwy w swej roli,
zapachem rozjaśniasz me zmysły
Gdy szarpiesz me ciało do woli,
dochodzą znów nowe pomysły

Lecz świt już otwiera me oczy,
pobudza tęsknotę za snami
Gdy dzień się szczęśliwie zakończy,
wnet znowu zostaniemy sami

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz