Aria goryczy
Rozegrana tuż po przebudzeniu
Uderza do głowy niczym dźwięk budzika
I wzywa
By koniuszkami ust dotknąć filiżanki
Zwilżyć gardło głębokim łykiem
Niedbale zarzucić koszulę
I wyjść
Iść przed siebie niebanalnym rytmem
Kołysząc biodrami
Powabnym wzrokiem doprowadzając mężczyzn do szaleństwa
Trzepocąc wyblakłymi rzęsami
I tak krocząc przez ospałe miasto bez celu
Obserwować zdesperowanych ludzi
Śpieszących się do monotonii życia codziennego
Pełnego spięć, nienawiści i wrogości
To mnie nie dotyczy
Kojąc niecodzienne zmysły
Zanurzając się w otchłań wolności
Beztrosko idąc pewnym krokiem przed siebie
Myśląc szeptem o powrocie
I zapomnieć się nieco
Przemierzać w pamięci drogę wyśnionych pocałunków
Zaciśniętych na nagiej półprawdzie
Odpalić papierosa
Od rozpalonych myśli
By dym głęboko w płuchach przyniósł ukojenie
Lecz ukłucie w sercu
Niczym ciernie
Zaniechało chęć palenia
Ból
Sen
Aria goryczy
Rozegrana tuż po przebudzeniu
Uderza do głowy niczym dźwięk budzika
I wzywa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz